W demokracji (demos – ogół obywateli, krateo – rządzę) powinno być nie do pomyślenia, że wpuszczony do Sejmu obywatel (a więc powinien być gruntownie sprawdzony przez odpowiednie służby) nie może podejść do posła i zadać mu pytania, bez ryzyka zostania powalonym na ziemię. Ale to się wczoraj stało! – piszę na łamach portalu parezja.pl.