Wypowiedź dla „Naszego Dziennika”:

„– Dla partii, która odwołuje się do tradycji ludowej, chadeckiej, trwanie w takiej lewicowo-liberalnej koalicji było elementem niespójności działania. PSL musiało wybrać, czy chce odwoływać się do Witosa czy jednak do ZSL. Teraz PSL chce budować centrową, chadecką koalicję. Pytanie – z kim? Dla potencjalnych koalicjantów poważnym problemem może być to, że ludzie współcześnie kojarzą PSL przede wszystkim z koalicji z PO czy SLD, a odwoływanie się do ludowej, chadeckiej tradycji jest dla wielu niewiarygodne – zauważa w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” Paweł Kubala, politolog i członek Rady Naczelnej Prawicy Rzeczypospolitej.

(…)

W ocenie Pawła Kubali, ludowcom będzie niezwykle trudno odzyskać poparcie wsi. Rolnicy swoje sympatie skierowali w stronę PiS, udzielając mu rekordowego poparcia. – Wiele zależy od działań rządu. PSL może korzystać na jego potknięciach, w stylu informacji o wspieraniu przez polskie władze ukraińskich plantatorów malin, o czym było głośno jakiś czas temu – stwierdza Kubala.

– Jest też pytanie, czy nie pojawi się ktoś trzeci, bo na wsi powstają nowe ruchy. W przeciwieństwie do PiS i PSL ani nie rządzą, ani nie rządziły, więc wyborcy nie będą ich postrzegać przez pryzmat nieudolności dotychczasowych rządów – podkreśla nasz rozmówca.”

Wypowiedź dla „Naszego Dziennika”:

„– Pamiętajmy, że polskie rolnictwo przez lata nie mogło się rozwijać tak jak to na zachodzie Europy, łagodnie ujmując, bo nasi niby-koalicjanci na konferencji jałtańskiej wepchnęli nas w ręce komunistów. Dopłaty dla rolników traktuję więc jako element dziejowej sprawiedliwości, choć powinny być przynajmniej równe, a najlepiej wyższe niż te dla rolników zachodnioeuropejskich – abyśmy mogli nadrobić zaległości powstałe w okresie PRL. Korzystajmy z nich, nam to się po prostu należy – zaznacza Paweł Kubala, członek Rady Naczelnej Prawicy Rzeczypospolitej.

(…)

– Wybory do Parlamentu Europejskiego nigdy nie cieszyły się wysoką frekwencją. A szkoda, bo w Brukseli i Strasburgu potrzebujemy osób, które będą lobbowały za polskim interesem. Polskim, a nie partykularnym interesem partyjnym. Warto choćby, żeby głośno powtarzać na forum Parlamentu Europejskiego, iż nakazem sprawiedliwości jest, aby polscy rolnicy otrzymywali co najmniej równe, a najlepiej wyższe dopłaty od rolników zachodnioeuropejskich – wyjaśnia Paweł Kubala.”

Wypowiedź dla „Naszego Dziennika”:

„Krytycznie do pomysłu prezydenta odniósł się politolog Paweł Kubala z Prawicy Rzeczypospolitej. W jego ocenie, ten postulat nawiązuje do konstytucji PRL z 1976 r. i zapisanego w niej sojuszu ze Związkiem Sowieckim. – Członkostwo w organizacjach międzynarodowych jest przedmiotem polityki państwa, a nie zapisów konstytucyjnych. Ma prowadzić do wzmacniania suwerenności i poszerzania możliwości realizacji interesu narodowego, a nie stwarzać konstytucyjne ograniczenia w prowadzeniu polityki państwowej. Trudno znaleźć podobne zapisy w konstytucjach innych krajów. Był taki w konstytucji PRL. Kuriozalne byłoby odwoływać się do tych niechlubnych czasów – powiedział „Naszemu Dziennikowi” Paweł Kubala.”

Wypowiedź dla „Naszego Dziennika”:

„Paweł Kubala, członek Rady Naczelnej Prawicy Rzeczypospolitej, w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” podkreśla, że korzystanie z usługi Twój e-PIT jest bardzo wygodne. – Jestem bardzo zadowolony, bo w tym roku udało mi się wypełnić PIT za pomocą kilku kliknięć, nie tracąc na to zbyt wiele czasu – podkreśla Paweł Kubala.”

Wypowiedź dla „Naszego Dziennika”:

„Paweł Kubala, członek Rady Naczelnej Prawicy Rzeczypospolitej, w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” podkreśla, że dzięki organizacji i dużemu zapleczu sieci handlowe stoją na uprzywilejowanej pozycji względem naszych małych przedsiębiorców. Mogą kupować więcej towaru, a przez to negocjować maksymalne obniżenie cen. Przyjmują także strategie handlowe, które pozwalają im osiągać duże zyski. – Wielkim sieciom handlowym jest łatwiej walczyć o swoją pozycję na rynku, bo jak obniżą cenę w jednym dziale, to odrobią sobie gdzie indziej. Małe sklepiki nie mają takiego dużego pola manewru. Duże sieci m.in. posiadają własne sieci dystrybucji, w związku z tym mają niższe koszty zakupu produktów do swoich sklepów – podkreśla Kubala. W jego ocenie, instytucje państwowe powinny być szczególnie wyczulone na to, aby konkurencja w tak strategicznej dziedzinie gospodarki jak handel była uczciwa. – Jest Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów i oczywiście powinien się tego typu sytuacjom przyglądać – podkreśla Kubala.”

– Przez lata w których był obchodzony Narodowy Dzień Życia, w których odbywały się lokalne Marsze dla Życia i Rodziny kiełkowała myśl, żeby pokazać ogólnopolsko, w skali narodowej nasze poparcie dla ochrony życia i praw rodziny – mówił w Polskim Radiu 24 Paweł Kubala (Prawica Rzeczypospolitej) – współorganizator wydarzenia.

Wysłuchaj audycji.

ROZMOWA / z Pawłem Kubalą, politologiem, członkiem Rady Naczelnej Prawicy Rzeczypospolitej

Fidesz – partia Viktora Orbána – jest zawieszony w prawach Europejskiej Partii Ludowej. Jest Pan zaskoczony takim rozwiązaniem?

– Drogi EPL i Fideszu od jakiegoś czasu jakby się rozchodziły. Unijna „chadecja” coraz mocniej odchodzi od swoich korzeni. Partiom takim jak ta kierowana przez premiera Węgier jest coraz trudniej znaleźć wspólny język z zachodnioeuropejskimi partnerami. Dodatkowo wszystko wskazuje na to, że Parlament Europejski przyszłej kadencji będzie bardziej prawicowy niż obecny. Co to może oznaczać? Że jesteśmy świadkami wstępnego formułowania się nowych frakcji w Parlamencie Europejskim. Te dotychczasowe – jak chociażby wspomniana EPL – muszą liczyć się z osłabieniami.

EPL nie spodobała się m.in. kampania Węgier na temat Jeana-Claude’a Junckera i George’a Sorosa.

– EPL powinna raczej bronić swoich węgierskich koalicjantów, a nie wspierać wymierzone w nich ataki. To jest jedna z przesłanek, przez które uważam, że w przyszłej kadencji Parlamentu Europejskiego takie frakcje jak Europejska Partia Ludowa będą słabsze niż dotychczas.

Co Fidesz robi w jednej frakcji z takimi partiami jak CDU kanclerz Angeli Merkel czy Platforma Obywatelska?

– Swego czasu były pomysły, żeby dołączyło do nich Prawo i Sprawiedliwość. Frakcje w Parlamencie Europejskim to niekoniecznie wspólnoty idei, ale bardziej wypadkowe interesów określonych partii. Fidesz kalkulował, tak jak i swego czasu PiS, który ostatecznie nie zdecydował się na taki krok. Orbán zakładał, że obecność w dużej, centrowej frakcji może minimalizować ryzyko ataków na Węgry. Jak jest, każdy widzi.

Jaki jest sens podejmowania takich działań jak zawieszenie członkostwa na krótko przed wyborami do Parlamentu Europejskiego?

– Próby wyrzucenia Fideszu z EPL były podejmowane już wcześniej. To kontynuacja tych działań. Moim zdaniem niezależnie od czasu próby te nie mają najmniejszego sensu. Zachodnioeuropejscy partnerzy jakby nie mogli zrozumieć, że Europa Środkowa i Wschodnia jest w Unii Europejskiej z nimi, a nie jest ich poddanymi. Ataki na partie takie jak Fidesz są de facto rozbijaniem jedności europejskiej. Nie dziwi mnie natomiast, że Fidesz jest już zmęczony tą coraz trudniejszą współpracą w ramach EPL. W obliczu podejmowanych prób formowania nowych frakcji na prawo od EPL partia Orbána może poważnie rozważać dołączenie do którejś z tych nowych inicjatyw.

Finalne opuszczenie EPL przez Fidesz jest realne?

– Moim zdaniem do rozważenia pozostaje, czy stanie się to jeszcze przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, czy już po nich, po sformowaniu się jakiejś nowej frakcji na prawo od EPL. Czas pokaże. W polityce różne zaskakujące rzeczy się zdarzały, dlatego dopuszczałbym także możliwość, że Fidesz jednak pozostanie w EPL. Ale gdyby się tak stało, to rozpatrywałbym to w kategoriach dużej niespodzianki.

Czy ten spór przysporzy Orbánowi dodatkowych zwolenników?

– Z pewnością tak się stanie. Tym bardziej jeżeli władze Unii będą kontynuowały swoją dotychczasową politykę. To niezrozumiałe, że państwa Europy Środkowej i Wschodniej są traktowane tak, jakby były krajami drugiej kategorii. Orbán w zasadzie nie ma wyboru, jest pod ścianą. Gdyby nie był w opozycji do obecnych władz Unii Europejskiej, to pozostałoby mu płynąć z nurtem lewicowo-liberalnym. Przykład tego mieliśmy do 2015 roku w Polsce. Z tym nurtem płynął rząd Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Trzeciej opcji dla Orbána nie widzę.

Takie dyscyplinowanie liderów poszczególnych partii działających w ramach Parlamentu Europejskiego przed wyborami do PE może być częstym zjawiskiem?

– Tak, niestety środowiska lewicowo-liberalne traktują Europę Środkową i Wschodnią jak młodszego kuzyna, który powinien najlepiej siedzieć grzecznie i się nie odzywać. W obliczu przechodzącej przez Europę fali zmian, wzrostu poparcia dla partii prawicowych, władze UE są zapewne coraz mocniej zdenerwowane i czują, jak usuwa im się grunt spod nóg.

Dziękuję za rozmowę.

Wypowiedź dla „Naszego Dziennika”:

„– Nie jest zaskoczeniem, że liczba zgonów konsekwentnie rośnie, aż do obecnego rekordowego poziomu. To pokolenia wyżów demograficznych teraz umierają. W połączeniu ze współczesną katastrofą demograficzną, niskim poziomem urodzeń, daje to tragiczne efekty. Już w latach 90. środowiska katolickie wzywały do energicznych i efektywnych działań prodemograficznych. Niestety, zaczęto je na poważnie podejmować zbyt późno, a też nadal te działania są zbyt małe – mówi „Naszemu Dziennikowi” Paweł Kubala z Rady Naczelnej Prawicy Rzeczypospolitej. Według opracowań GUS, z roku na rok przybywa osób starszych. W roku 2000 osób w wieku 75+ było 1,7 mln, w 2010 – 2,4 mln, w 2017 – już 2,7 mln.

(…)

Wyrwa w niżu demograficznym może się jeszcze zwiększyć. Paweł Kubala podkreśla, że nie udało się zahamować odpływu Polaków na emigrację i niewielu z niej wraca. Wyjątkowo przygnębiające jest to, że na wyjazd decydują się głównie ludzie młodzi. Za granicą zakładają rodziny i osiadają na stałe. – Dopóki rząd nie weźmie się na poważnie za obniżanie i upraszczanie podatków, zmniejszanie biurokracji, upraszczanie prawa itp., dopóty nie ma co liczyć na masowe powroty do Polski. Warto zwrócić uwagę, że Polki w Wielkiej Brytanii rodzą znacznie więcej dzieci niż te, które pozostały w kraju. To wymowne. Polskie rodziny w poszukiwaniu lepszych perspektyw wyemigrowały i kiedy znalazły je za granicą, wsparły te kraje demograficznie. Dlaczego nie stworzyć im tych perspektyw w Polsce? – pyta Paweł Kubala.”

Wypowiedź dla „Naszego Dziennika”:

„Środowiska LGBT, widzące wszędzie brak tolerancji, same nie dopuszczają krytyki względem siebie. Przykładem braku tolerancji wobec przeciwników lubelskiej parady równości jest m.in. to, jak potraktowany został Paweł Kubala. Asystent europosła Marka Jurka i wówczas kandydat do Sejmiku Województwa Lubelskiego z listy Kukiz’15 brał udział w pikiecie przeciwko marszowi równości. Jej uczestnicy modlili się, nikogo nie atakowali, nie byli agresywni. Odmówili dwie części Różańca świętego, potem Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Sam Kubala trzymał transparent sprzeciwiający się deprawacji dzieci w szkołach. Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych dostrzegł w tym element znieważający środowiska LGBT. – Nikogo nie znieważyłem. Chciałem zaznaczyć, że jestem przeciwny demoralizacji dzieci w szkołach. To temat jak najbardziej aktualny. Przeciwko temu, co dzieje się obecnie w polskich szkołach, protestuje wielu. Nie tylko ja – podkreśla w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” Paweł Kubala.”

Lewica zwiera szyki
Rafał Stefaniuk
ROZMOWA z Pawłem Kubalą z Rady Naczelnej Prawicy Rzeczypospolitej

Środowiska lewackie i feministyczne – wśród nich m.in. SLD i Partia Razem – zawiązały komitet inicjatywy ustawodawczej „Świeckie państwo”. Ma on całkowicie zmarginalizować rolę Kościoła w Polsce. Jak przyjął Pan tę inicjatywę?

– Nie jest to dla mnie zaskoczeniem. Środowiska skrajne od lat robią takie antyklerykalne wrzutki do dyskusji publicznej. Można wspomnieć choćby retorykę Unii Pracy z lat 90. Myślę jednak, że należałoby sięgnąć w historii dalej – do działań reżimu komunistycznego. Już wtedy, pod pozorem walki z rozmaitymi patologiami, starano się marginalizować Kościół, a docelowo zmieść z powierzchni Ziemi. Warto jednak przypomnieć, że rozmaite lewicowe ideologie i inicjatywy przemijają, a Kościół trwa.

Mamy rok podwójnych wyborów. Antyklerykalizm ma być sposobem na kampanię wyborczą?

– Był już w przypadku Ruchu Palikota. Odwoływanie się do haseł antyklerykalnych przyniosło mu pewne korzyści, choć krótkotrwałe. Być może lewica liczy właśnie na ten krótkoterminowy efekt, nie patrząc dalej w przyszłość. Z tego, co jednak zauważyłem, to notowania środowisk wchodzących w skład antyklerykalnej inicjatywy według sondaży nie przekraczają progu wyborczego, więc być może wchodzenie kolejny raz do tej samej rzeki tym razem skończy się klapą.

Walka z Kościołem jest pewnym krokiem do przemiany społeczeństwa?

– Pierwszym krokiem jest walka o przemiany kulturowe, która trwa co najmniej od kilkudziesięciu lat. Natomiast walka z Kościołem jest jednym z elementów, ważnym elementem takiej walki o przemianę społeczeństwa. W ciągu ostatnich wieków rozmaite siły w różny sposób próbowały zniszczyć Kościół w Polsce – czy to tak jak współczesna skrajna lewica, czy to poprzez fizyczne zniszczenie – i nigdy się to nie udało. Myślę, że tym razem będzie podobnie.

W Polsce takie hasła mogą się spotkać z aprobatą społeczeństwa? Formalnie ponad 90 proc. społeczeństwa to katolicy.

– W tym sensie chodzi o ludzi ochrzczonych. Ile z tego to osoby faktycznie rozumiejące i działające według katolickich zasad? Na pewno znacznie mniej. Jednak mimo wszystko myślę, że sam antyklerykalizm nie powinien dać lewicowym politykom więcej niż niewielki krótkochwilowy wzrost poparcia. Zwykłych ludzi obchodzą przede wszystkim takie kwestie, które dotyczą ich samych, np. program „Rodzina 500+”, a nie jakieś ideologiczne wojny.

Co może być najlepszą odpowiedzią na takie lewackie inicjatywy?

– Nasza aktywność. Mamy wiele ciekawych inicjatyw, które warto wspierać, jak projekt „Zatrzymaj aborcję”, inicjatywę Międzynarodowej Konwencji Praw Rodziny czy Narodowy Marsz Życia (który odbędzie się 24 marca w Warszawie). Warto również angażować się w te dziedziny życia, które od lat próbuje zawłaszczać lewica, jak edukacja czy kultura. Te ostatnie sprawy są może mniej widowiskowe niż jakieś akcje polityczne, ale czy nie ważniejsze w budowaniu zdrowego społeczeństwa?

Zawiązała się także Koalicja Europejska. Tworzy ją siedmioro byłych premierów, m.in. Leszek Miller, Jerzy Buzek czy Kazimierz Marcinkiewicz, a także byli szefowie MSZ: Radosław Sikorski i Grzegorz Schetyna. Apelują o utworzenie jednej opozycyjnej listy do Parlamentu Europejskiego. Jest Pan zaskoczony?

– Od dawna wiadomo, że w kwestii podejścia do Unii Europejskiej mają oni bardzo podobne stanowiska. Nie jest ono proeuropejskie, jak twierdzą, ale po prostu wspierające obecne władze UE. Nie ma tu żadnej rozumnej refleksji nad tym, co byłoby najlepsze dla Unii. Lekkim zaskoczeniem może być jedynie udział w tej koalicji polityków kojarzonych z SLD. Być może uznali, że porozumienie z PO bardziej im się opłaca.

Stawka jest najwyraźniej wysoka skoro zawiązał się lewicowy ideologicznie front?

– Nie od dziś wiadomo, że poparcie dla środowisk lewicowo-liberalnych spada w całej Europie. Zbliżające się wybory przyniosą jeżeli nie wstrząs, to przynajmniej przetasowania na unijnej scenie politycznej. Zwieranie szyków wśród środowisk lewicowo-liberalnych wydaje się naturalną odpowiedzią na rosnące zagrożenie, że będą konsekwentnie tracić wpływ na politykę unijną. Nie wiem, czy im to pomoże, ale uważam to za naturalną reakcję obronną.

Dziękuję za rozmowę.